Receptura:
525 g – olej słonecznikowy (macerat sosnowy)
300 g – oliwa pomace
375 g – smalec
300 g – olej kokosowy
206 g – NaOH
450 g – woda destylowana
2 duże łyżki suszonej zmielonej pokrzywy (nabrałam, ile się dało, pokrzywa zmielona na pył przeznaczona do picia po rozpuszczeniu w wodzie)
10 ml – olejek sosnowy
Sposób wykonania:
- Odważamy składniki
- Przygotowujemy ług
- Tłuszcze twarde nastawiamy do rozpuszczenia
- Łączymy tłuszcze twarde i miękkie
- Do tłuszczów dodajemy ług cały czas mieszając łopatką
- Blendujemy, ale krótko
- Dodajemy olejek, znów krótko blendujemy
- Dzielimy masę na dwie części.
- Blendujemy jedną część, do drugiej dodajemy suszoną pokrzywę, blendujemy.
- Wylewamy do formy na zmianę, masa dość szybko gęstnieje.
- Zdobimy wierzch.
- Kroimy po 24 godzinach

Moje mydło powędrowało na 24 godziny pod ręcznik i koc. Okazało się, wierzchnia masa mocno zzieleniała i w tym przypadku to pozytywne określenie. Mydło jest ładne.

Jeszcze świeże, ma specyficzny niezbyt przyjemny zapach pokrzywy mieszający się z sosną, zapach pokrzywy nie jest bardzo trwały, mam już jedno pokrzywowe mydło, pachnie delikatnie mydłem, zapachu pokrzywy ani śladu.
To mydło podoba mi się wizualnie. Poniżej w towarzystwie innego mydła sosnowego.

Uwagi:
1. Z czasem mydło jaśnieje, zieleń zmienia odcień na zgniłozielony
2. Suche dodatki nie zmydlają się, wchodzą coraz bardziej w mydło, pod koniec mydło rozsypuje się w myciu. To żadna strata, bo to mała resztka, ale nie jest to przyjemne.
3. Jeśli komuś powyższe nie przeszkadza, to warto to mydło zrobić, mnie nie przeszkadza, lubię je bardzo 🙂