Mydło, które zawiera jedynie tłuszcze roślinne, a wśród nich oliwę (pozostałych tłuszczów nie może być więcej niż 20%) nazywane było mydłem marsylskim. Tak stanowił Edykt Colberta wydany w 1688 roku. Z różnych powodów (wojny, brak dostępu do oliwy, pojawienie się tańszych olei…itp.) zaczęto wprowadzać zmiany. Zainteresowanych historią mydła marsylskiego odsyłam do internetu. Chciałabym znaleźć solidne źródła, jeśli znajdę, podzielę się.
Obecnie od mydeł marsylskich wymaga się, by były wykonane z tłuszczów roślinnych. Do wykonania ługu można użyć ziołowych naparów, można te mydła barwić, dodawać zapachy. Wszystkie składniki powinny być naturalne. Pytanie tylko, czy słowo naturalne jest rozumiane dokładnie tak samo przez wszystkich.
Moje mydło zostało wykonane z oliwy pomace i oleju kokosowego. Do tego ług sodowy i to wszystko. Czy mydło marsylskie można gotować, tzn. zrobić metodą na gorąco (HP)? Nie wiem, metoda nie ma wpływu na składniki, nadal są to oleje roślinne i ług. Zatem na razie będę się upierać, że zrobiłam mydło marsylskie 🙂
Receptura:
700 g – oliwa pomace
300 g – olej kokosowy
350 g – woda destylowana
141 g – NaOH
- Przygotowujemy gorącą kąpiel.
- Przygotowujemy ług (zachowując wszystkie środki ostrożności), studzimy do temp. 35-40 st.
- Podgrzewamy oleje do temp. 35-40 st.,
- Wlewamy ług do oleju, mieszamy, potem miksujemy, ale bez przesady, uzyskujemy masę o konsystencji bardzo lekko ściętego budyniu.
- Wstawiamy garnek z mydlaną masą do gorącej kąpieli i zaczynamy gotować.
- Sprawdzałam temp. gorącej kąpieli, czyli temp. wody w większym garnku, pilnowałam, by się nie zagotowała i by wynosiłam pomiędzy 80 a 90 st., bliżej 80 lub ok. 85.

7. Gotowanie trwa półtorej do dwóch godzin. W tym czasie mydło przechodzi fazę żelową. Nic się nie rozwarstwia. Przez godzinę możemy sobie zaglądać i obserwować, nic nie musimy robić. Pilnujemy tylko temperatury i ewentualnie dolewamy wody do większego garnka. Kolejne fazy na zdjęciach poniżej. Gęstniejący budyń:

8. Rozpoczyna się faza żelowa..

9. Całe mydło w fazie żelowej

10. Od tego momentu warto mydło co kilka-kilkanaście minut przemieszać, bo musimy wyłapać moment, gdy masę przelejemy do formy. Kiedy? Gdy zaczną się pojawiać białe grudki, z początku niewielkie, potem coraz więcej, czyli masa zaczyna gęstnieć. Przygotowujemy roztwór mydła w wodzie destylowanej i sprawdzamy pH. Jeśli wynosi 9 lub mniej, można kończyć. Masa nie może też się rozlewać, musi być spójna.
11. Przed wylaniem masy do formy można dodać olejki eteryczne lub inne składniki, barwniki, suszone zioła, olejki, którymi chcemy wzmocnić/uszlachetnić mydło, bo w większości nie ulegną już zmydleniu. Ja niczego nie dodawałam.
12. Wylewamy mydło do formy i zostawiamy aż zgęstnieje na tyle, by można było je pokroić.

13. Izolujemy i zostawiamy na 24 – 48 godzin.
14. Wyjmujemy, kroimy i zostawiamy na 4 tygodnie, a jeśli jesteśmy bardzo niecierpliwi lub koniecznie musimy tego właśnie mydła użyć, to na krócej. Ale 4 tygodnie pozwolą mydłu nieco przeschnąć, będzie nam dłużej służyło, będzie twardsze 🙂
O gustach się nie dyskutuje, zatem nie będę się upierać, że mydło jest ładne. Dla mnie ma mnóstwo uroku ale nikogo na siłę nie będę przekonywać. Dlaczego zatem warto takie mydło zrobić?
Po pierwsze w trakcie gotowania mydło przechodzi fazę żelową. Szybciej dojrzewa.
Po drugie, dodając pod koniec nasze super składniki, nadajemy mydłu dodatkową wartość, bo w końcowej fazie czystego ługu już nie ma, zatem cenne składniki nie ulegną zniszczeniu. Ten argument jest istotny i wart rozważenia.
Po trzecie mydło robione na gorąco jest delikatniejsze, ale tego nie wiem, to wyczytałam i w żaden sposób nie potrafię udowodnić. Mam jedno mydło robione tą metodą, jest bardzo przyjemne, moja skóra je lubi, ale to żaden dowód.
Przejrzałam Pani przepisy mydlane i zastanawiam się ile traci macerat ziołowy substancji aktywnych w trakcie żelowania pod wpływem ługu. Zrobiłam mydło z maceratów oliwy z oliwek czeremcha, mniszek, babka – grzało pod kocykiem całą noc i to tak super mocno, jeszcze rano było ciepłe.
Znalazłam 3 przepisy takie bardzo oliwkowe. Pierwszy to ten , pod którym piszę, drugi https://wmalinowymtyglu.pl/?p=9918 i taki zupełnie na zimno https://wmalinowymtyglu.pl/?p=9956. W ostatnim wydaje się, że można dodać maceraty do gotowca – mydła szarego w płynie.
Jak Pani ocenia utratę składników w procesie podgrzewania, żelowania? Jaki jest sens stosować olej lniany, który już wybitnie lubi się utleniać w wyższych temperaturach?
Odpowiedź na Pani pytanie, to cały wykład 🙂
Najpierw czeremcha. Zawiera glikozydy cyjanogenne, nie powinno się ich łączyć z wodorotlenkiem, bo powstaje substancja trująca. Oczywiście istotna jest ilość. Czy Pani mydło pachnie migdałowo?
Co do stosowania ziołowych wyciągów olejowych w mydłach, to rozstrzygająca odpowiedź jednozdaniowa, lub choćby kilkuzdaniowa, nie jest możliwa. Nie wiem, o które składniki Pani chodzi. Oczywiście, że część z nich ulegnie zniszczeniu, ale część pozostanie lub nawet ich działanie się wzmocni.
Olej lniany w zerowym przetłuszczeniu dawał tzw. szare mydło (potasowe), był nośnikiem dla substancji leczniczych. Czy jest sens robić mydło lniane? No cóż, co kto lubi, ja lubię i robię 🙂 Przy wysokim przetłuszczeniu część niezmydlonego oleju utleni się, w przypadku tego mydła rezygnuję z przetłuszczenia (mydło potasowe) i robię w małych ilościach. W sodowych stosuję ten olej w połączeniu z olejkiem rozmarynowym, to też mój ulubiony zestaw, nie zauważyłam, żeby działo się z tym mydłem coś złego, nawet po trzech latach.
Rany…najpierw wtopa z sosną teraz z czeremchą? Myślałam, że te glikozydy cyjanogenne to w pestkach??!! Macerowałam kwiaty czeremchy, one sama z siebie mają waniliowo-migdałowy zapach, mydło jest pięknie zielone i pachnie czeremchą. Nie zamierzam je zjadać 🙂 tylko się nim myć. Czy jest szkodliwe?
Nie chodzi mi o psucie mydła, chodzi raczej o zabijanie temperaturą i ługiem substancje aktywne.
W kwiatach ich trochę jest, tych glikozydów. Nie odpowiem na pytanie, czy możesz się myć tym mydłem, nie znam odpowiedzi 🙂
Co do zabijania ługiem i temperaturą, to owszem, wszystko, co wrażliwe na te dwa czynniki, ulegnie zniszczeniu. Ale sporo składników jest odpornych.
Nie martw się wtopami, rób mydła, tylko uważnie sprawdzaj stosowane surowce. Panuje moda na macerowanie wszystkiego we wszystkim, ale to nie do końca ma sens.
Lipy kwitną, zrób mydło lipowe. Ług na odwarze z kwiatów, wyciągniesz śluzy, fajne mydło będzie 🙂