Mydło wiosenne

Recepturę tego mydła ułożyłam i przetestowałam jakiś czas temu w mydle, które nie ujrzało światłą dziennego i niech tak zostanie, spuśćmy zasłonę milczenia na to mydło, niech odejdzie w niepamięć. Na szczęście zachowałam recepturę. To nie jest żaden super pomysł, ale zapamiętałam, że robiąc oddzielne warstwy nie musiałam długo czekać na ich zastygnięcie. I to jest wielka zaleta w tym przypadku 🙂

Opiszę poniżej mydło pięciowarstwowe, jeśli chcecie zmienić ilość warstw, to musicie odpowiedni wszystko przeliczyć.

Receptura:
490 g – oliwa pomace
350 g – olej kokosowy
350 g – masło shea
140 g – olej rycynowy
70 g – olej awokado
191 g – NaOH
380 g – woda demineralizowana
kolorowe miki – w moim przypadku niebieska, koralowa, zielona, żółta
dwutlenek tytanu
olejek lawendowy, olejek may chang

Potrzebny sprzęt:

  • to, co zwykle przy robieniu mydła i dodatkowo to, co poniżej
  • pojemniki na masę mydlaną – 5 szt.
  • mały pojemnik na odważanie porcji ługu
  • łyżeczki do nakładania miki i dwutlenku tytanu
  • łyżeczki do odmierzania olejków eterycznych
  • wilgotna ścierka do przecierania blendera – moja pójdzie na straty, ale to bawełna, więc śmieć ekologiczny 🙂
  • kalkulator
  • pisak/ołówek/cokolwiek do pisania
  • karteczka samoprzylepna lub jakakolwiek inna kartka papieru

Sposób wykonania:

  • Odważamy składniki
  • Ważymy pojemnik na masę mydlaną i pojemnik na ług, zapisujemy masy pojemników na kartce
  • Przygotowujemy ług, chłodzimy do temperatury pokojowej
  • Nastawiamy tłuszcze twarde do rozpuszczenia
  • Łączymy tłuszcze twarde i miękkie, chłodzimy do temperatury pokojowej
  • Blendujemy tłuszcze porządnie tak, by na pewno były dobrze wymieszane
  • Ważymy pojemnik z tłuszczami, odliczamy masę pojemnika, resztę dzielimy przez 5 i mamy masę pojedynczej porcji tłuszczu. Rozlewamy do małych pojemników. U mnie to było tak:
  1. masa pojemnika – 200 g
  2. masa pojemnika z tłuszczami – 1609 g
  3. masa samego tłuszczu 1609g – 200g – 1409 g
  4. dzielimy: 1409g : 5=281,8 g
  5. rozlewamy tłuszcz do małych pojemników, mamy 5 identycznych porcji tłuszczu

Powyższe rachunki upewniają mnie, że nie popełniłam błędu, do każdego pojemnika odważyłam po 281 g. Ostatnią porcję zostawiłam w misce, w której odważałam i blendowałam tłuszcz. Ten pojemnik też na koniec zważyłam, żeby mieć pewność, że nie popełniłam błędu.

  • Ważmy pojemnik z ługiem, odejmujemy masę pojemnika, otrzymany wynik dzielimy przez 5.
  • Zapisujemy wynik dzielenia na kartce, nie rozlewamy ługu na pięć porcji. U mnie to było tak:
  1. masa pojemnika – 60 g
  2. masa pojemnika z ługiem – 626 g
  3. masa samego ługu: 626 g – 60 g = 566 g
  4. dzielimy: 566 g : 5 = 113,2 g
  5. zapisuję na kartce zaokrąglony wynik, koniecznie w dół – 113 g.

Nie martwcie się, jeśli będą pewne niedokładności, że masa wody plus wodorotlenek nieznacznie się różnią masą od tego, co macie w pojemniku. Nieco wody mogło wyparować, nieco zostało na łopatce…itd. Ważne, by wykonać te obliczenia dokładnie. Jeśli macie wagę o dokładności do 0,1 g, nie musicie zaokrąglać. Zaokrąglamy w dół (sic!).

  • Do pierwszego pojemnika z tłuszczem dodajemy szczyptę dwutlenku tytanu, blendujemy. Tłuszcz powinien pojaśnieć. Dodajemy pierwszy barwnik, u mnie to był niebieski. Dodajemy małymi porcjami i sprawdzamy kolor. Za każdym razem porządnie blendujemy tłuszcz z barwnikiem.
  • Dodajemy olejki eteryczne. W moim mydle to było: 2 ml olejku may chang, 1 ml olejku lawendowego. Możliwe, że więcej, bo lałam z “czubkiem” 🙂
  • Dodajemy ług, chwilę blendujemy aż masa będzie jednorodna i gęsta, ale lejąca.
  • Wylewamy do formy.
  • Czyścimy blender, wilgotna szmatka wystarczy, nie trzeba go myć za każdym razem.
  • Powtarzamy powyższe czynności. Zanim dodacie ług do kolejnej porcji, sprawdźcie, czy poprzednia warstwa zastygła. Nie trzeba długo czekać, ale warto. Kolejne masy wylewamy po łopatce, jeśli poprzednia warstwa zastygła (nie jest płynna), warstwy będą równe.
  • Przy ostatniej warstwie też odważałam ług. To pozwoliło mi zachować kontrolę i mieć pewność, że się nie pomyliłam.
  • Do ostatniej warstwy dałam więcej dwutlenku tytanu, bo chciałam mieć jasną masę na wierzchu.
  • Zostawiłam sobie odrobinę masy z ostatniej porcji i wykorzystałam do ozdobienia wierzchu. Wlałam odrobinę do wykorzystanych wcześniej pojemników, dałam odrobinę barwnika, wymieszałam, pochlapałam wierzch i patyczkiem zrobiłam esy-folresy.
  • Kroimy po ok. 20-24 godzinach. Do krojenia układamy mydło na boku, w ten sposób nie rozprowadzimy kolorów.

Moje mydło grzało się na tyle mocno, że popękał mi wierzch. Warto to mydło po zrobieniu wynieść w chłodne miejsce, unikniecie pęknięć i podnoszenia się warstw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.