Olej rafinowany ma znacznie mniejsze wartości odżywcze niż nierafinowany ale roczny termin przydatności do użycia, nierafinowany tylko trzy miesiące i to odpowiednio przechowywany. Postanowiłam sprawdzić, jak zachowa się w mydle.
Receptura:
425 g – oliwa pomace
400 g – olej lniany rafinowany
300 g – olej kokosowy
275 g – olej palmowy
100 g – masło shea
207 g – NaOH
414 g – woda demineralizowana
10 ml – eteryczny olejek rozmarynowy
20 ml – biała glinka kaolinowa
15 g – glinka czerwona
6 g – tlenek chromu (rozprowadzamy w 6 gramach oleju ze słodkich migdałów)
- Odważamy składniki
- Nastawiamy tłuszcze twarde do rozpuszczenia
- Przygotowujemy ług i odstawiamy do studzenia (nie musi być jakoś specjalnie zimny, może mieć docelowo ok. 50 st., jeśli zależy nam na długiej zabawie kolorami, chłodzimy wszystko do temperatury pokojowej)
- Rozprowadzamy tlenek chromu olejem ze słodkich migdałów
- Łączymy oleje twarde i miękkie, mieszamy.
- Dodajemy ług, mieszamy aż zacznie emulgować. Miksujemy blenderem – krótko, masa ma zemulgować i być jednolita.
- Do dwóch pojemników odlewamy po 550 ml. Trzecia porcja pozostaje w pierwotnym pojemniku.
- Do pierwszej odlanej porcji dodajemy tlenek chromu, wybieramy silikonową łopatką, porządnie mieszamy masę, blendujemy do ślady, wlewamy do formy. Wyrównujemy.
- Do masy, która pozostała w pojemniku dosypujemy białą glinkę, mieszamy łopatką, potem blendujemy do śladu. Ostrożnie wlewamy do formy, najlepiej pierwsze porcje nałożyć łopatką, potem resztę wlać po łopatce. Wyrównujemy.
- Do drugiej odlanej porcji dodajemy czerwona glinkę, mieszamy, potem miksujemy blenderem i znów ostrożnie wlewamy do formy. Wyrównujemy.
- Teraz co kto lubi, ja pobawiłam się prętem i na koniec wylałam resztki na wierzch, pomieszałam patyczkiem do szaszłyków i gotowe.
